Patrzę sobie na chmury za oknem. Czasem przelatuje jakiś ptak albo daleko leci samolot. Przychodzą różne wspomnienia. Sięgam pamięcią wstecz i dziwię się, że tyle lat nie wspominałam, nie sięgałam. Czasem analizuję sobie, co, dlaczego i jak się stało. Czasem rozważam, co dalej zrobić z moim życiem
Patrzę na niebo, miasto, na niego. Widzę przestrzeń. Mam w sobie przestrzeń. Mam w sobie przyzwolenie na siebie.
Pozwalam zdarzeniom, by odbijały się we mnie echem. Słucham wewnętrznego dźwięku. Jestem i wszystko pamiętam.
Pozwalam sobie czuć niezadowolenie, smutek, irytację.
Zatrzymałam się. Patrzę. Leżę. Oddycham. Marzę. Myślę. Wspominam. Przeżywam. Czuję. Jestem. Boli. Jestem. Uczę się nie uciekać od siebie. Uczę się być, a nie robić. Uczę się nie tłumaczyć i nie usprawiedliwiać moich wyborów. Uczę się siebie nie oskarżać. Uczę się czuć. Uczę się chcieć. Uczę się nie chcieć. Uczę się leżeć.
Moje rozmyślenia przerwał chłopak, który zaczął się kręcić na krześle, a po chwili otworzył piękne zielone oczy. Momentalnie zerwał się w moją stronę, a w jego oczach pojawiły się łzy.
- Proszę Cię, nie płacz - zbliżyłam swoją bladą dłoń do jego twarzy by zetrzeć pojedynczą łzę, która wydostała się
- Tak się bałem, bałem się że już nigdy nie będę mógł Cię usłyszeć, zobaczyć. Kocham Cię ! - uśmiechnęłam się lekko, wiem czego w tej chwili pragnęłam.
- Pocałuj mnie - nie musiałam drugi raz powtarzać się, jego delikatne usta zaczęły czule całować moje. Nasz pocałunek to jak mała pigułka naszej miłości, która mnie leczy.
- Jak się czujesz ? - lekko się odsunął ode mnie, spoglądając mi głęboko w oczy
- Troszkę boli - zmarszczyłam czoło - ale było warto - chłopak patrzył na mnie niedezorientowany, marszcząc czoło
- Co masz na myśli ?! - skrzywił się
- Wszystko wróciło! - wykrzyczałam. Harry gwałtownie wpił się w moje usta.
- Boże... Tak Cię kocham. Ale proszę Cię nie strasz mnie już - gładził moją rękę swoim dużym kciukiem - poczekaj pójdę po lekarza. - gdy odszedł ode mnie poczułam że już tęsknie za nim. Że umieram z każdą sekundą kiedy nie ma go przy mnie. Tyle nam w życiu przeszkodziło. Czemu tam na górze robią wszystko by nas rozdzielić ? Rozdzielić dwoje zakochanych ludzi. Jesteśmy niczym Romeo&Julia. Tylko nasza historia musi się skończyć dobrze. Moje rozmyślenia przerwał Harry, który wraz z lekarzem i całą gromadą pielęgniarek wkroczyli do mojej sali.
- Dzień dobry, pani Nic.. - nagle mu przerwałam
- Julii - delikatnie się uśmiechnęłam, nie mam zamiaru słyszeć już tego imienia.. Nicoll.
- Jak się pani czuje ? - popatrzył raz na mnie, a raz na teczkę z dokumentami w której co chwile coś bazgrał
- Dobrze - wydusiłam z siebie, speszona
- To naprawdę wielki cud że pani z nami jest dziś. Musi pani zostać z nami jeszcze trochę.
- Chyba przeżyje - na twarz starszego człowieka wkradł się uśmiech
- Jeśli będziesz miała tego chłopaka przy sobie to zapewne - spojrzałam na Harry`ego, który się zaczerwienił, wyglądał tak słodko. Mój mały mężczyzna.
- No to do zobaczenia - pomachał do mnie, po czym lekarz opuścił moją sale
~*~
Tydzień później
*SEN JULII*
- Umrę bez ciebie… - łzy spływały po jej policzku spokojnie, swoimi wyznaczonymi torami kierowały się w kąciki jej ust, które już nigdy nie miały się unieść dla niego – dla sensu jej życia.
- Poradzisz sobie.
- Umrę bez ciebie… - stanowcze powtórzenie, miała nadzieje, że wzbudzi w nim choć krztę litości. Gdy stoi się przed wyrokiem śmierci, wszystkie chwyty są dozwolone, by tylko utrzymać się przy życiu.
- Ja też… - Maska się zsuwała, coraz bardziej jej silnie zaciśnięte zawiasy zaczynały ulegać sile jej uczuć. Nie mógł powiedzieć jej nic więcej. Wiedział, że musi skończyć ten temat. Tylko szkoda, że nie mógł jej powiedzieć jak się teraz czuje. Umierał bez niej, ale umierał też przy niej. Musiał wyjechać. Musiał, być żyć. Paradoksalne… Śmierć miała zapalić w nim życie.
- Kładziesz się już spać?
- Tak, położę się dziś wcześniej, a ty?
- Też.
Ostatnie kilka godzin mieli spędzić jak obcy sobie ludzie, którzy znaleźli się w jednym łóżku przez przypadek.
Leżała obok niego i wiedziała, że nie chce mówić mu nawet dobranoc, nic co by kojarzyło się z pożegnaniem. Mógł odchodzić i pięć razy w roku ale nigdy mu nie powie żegnaj, nigdy nie zgodzi się na własną śmierć.
- Kocham cię… - jej szept aż krzyczał z bólu.
- Śpij dobrze, miłych snów… - odwrócił się plecami do niej, myśląc, że tak nie zauważy łzy w jego oku.
Nie chciała zasnąć. Nie wyobrażała sobie tego, że może przespać chociażby ostatnie sekundy spędzone wspólnie. Poddała się zmęczeniu. Zasnęła. Jej szczęście zapadło tej nocy w śpiączkę. Szkoda, że już nigdy nie miało się z niej wybudzić.
Obudziła się rano, na pościeli czuła jego ciepło. Nie pożegnał się, zostawił ją. Zostawił. Nie myślała już o niczym, chciała tylko zatopić się we własnym bólu. Śmierć byłaby teraz dla niej najlepszym rozwiązaniem. Odchodziła w dal, sama, bez niego, bez życia.
Gwałtownie usiadła na łóżku cała spocona, szybko odnalazła chłopaka, który pochrapywał na krześle. Cieszy się że nie zostawił ją na noc, chociaż go niemal błagała.
- Kocham Cię! - szepnęła pod nosem w stronę chłopaka.
Odgarnęła swoje włosy z czoła, które przez pot się przykleiły. Ciężko wypuściła powietrze. Ten sen zaprzątał jej głowę, lecz próbowała oderwać się od niego myśląc że w końcu jutro wyjdzie z tego szpitala.
_____________________________________________________________
WITAM WITAM ! :D
No to mamy 10 rozdział, muszę wam powiedzieć iż chcę pomału już kończyć te opowiadanie. :)
Boże wiem że ono jest do dupy, ale je tak bardzoooo kocham ! :*
DZIĘKUJE ZA KOMENTARZE!
A co do zawieszeń większości blogów to hmm... zastanowię się czy ich nie odwiesić jak wam tak bardzo zależy :)
Piszcie na dole swoje ulubione lub które byście chcieli bym kontynuowała :)
CZEKAM ;)
CZYTASZ=Komentujesz
OMG <3
OdpowiedzUsuńTo jest tak profesjonalenie napisane <3
KOCHAM <3
Kocham to jak piszesz i jak możesz to odblokuj " Samotność nie boli prawda ? " . Rozdział świetny jak zwykle ! Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńJezu Jezu! Jezu! ALE ZAJEBISTY!!! Przypomniała sb <3 I są w końcu razem ;**
OdpowiedzUsuńBoże kocham tego bloga! Może to dziwne ale plakalam 2 czy 3 razy.... Nie mg w ogóle mówić bo jestem w szoku. Wrocila jej pamięć! boże. Oddech po prostu mi się zatrzymał. Hahahaha. EJ serio czegoś takiego nie czytałam. Boze to jet świetne. Przepraszam ze wcześniej nie komentowalam. Nie umialam. Caly czas czytalam. Dzisiaj zaczelam tego bloga, choć zapisalam go wczesniej, a nie zwrocilam uwagi (głupia ja ;c).. Teraz szczerze się do telefonu. Blagam szybko next. I mam nadzieje ze Liam poniesie konsekwencje. (To znaczy tak w blogu bo normalnie to kocham go i cale 1D całym sercem)...no wiec DZIĘKUJĘ!!!!! ;***
OdpowiedzUsuńOo i jeszcze jedno
UsuńCiągle się zastanawiam co napisała Tay w TYM liście?