piątek, 16 maja 2014

Rozdział 10.

Trzy dni później





Patrzę sobie na chmury za oknem. Czasem przelatuje jakiś ptak albo daleko leci samolot. Przychodzą różne wspomnienia. Sięgam pamięcią wstecz i dziwię się, że tyle lat nie wspominałam, nie sięgałam. Czasem analizuję sobie, co, dlaczego i jak się stało. Czasem rozważam, co dalej zrobić z moim życiem 
Patrzę na niebo, miasto, na niego. Widzę przestrzeń. Mam w sobie przestrzeń. Mam w sobie przyzwolenie na siebie.

Pozwalam zdarzeniom, by odbijały się we mnie echem. Słucham wewnętrznego dźwięku. Jestem i wszystko pamiętam.

Pozwalam sobie czuć niezadowolenie, smutek, irytację.
Zatrzymałam się. Patrzę. Leżę. Oddycham. Marzę. Myślę. Wspominam. Przeżywam. Czuję. Jestem. Boli. Jestem. Uczę się nie uciekać od siebie. Uczę się być, a nie robić. Uczę się nie tłumaczyć i nie usprawiedliwiać moich wyborów. Uczę się siebie nie oskarżać. Uczę się czuć. Uczę się chcieć. Uczę się nie chcieć. Uczę się leżeć.
Moje rozmyślenia przerwał chłopak, który zaczął się kręcić na krześle,  a po chwili otworzył piękne zielone oczy. Momentalnie zerwał się w moją stronę, a w jego oczach pojawiły się łzy.
- Proszę Cię, nie płacz - zbliżyłam swoją bladą dłoń do jego twarzy by zetrzeć pojedynczą łzę, która wydostała się
- Tak się bałem, bałem się że już nigdy nie będę mógł Cię usłyszeć, zobaczyć. Kocham Cię ! - uśmiechnęłam się lekko, wiem czego w tej chwili pragnęłam.
- Pocałuj mnie - nie musiałam drugi raz powtarzać się, jego delikatne usta zaczęły czule całować moje. Nasz pocałunek to jak mała pigułka naszej miłości, która mnie leczy.
- Jak się czujesz ? - lekko się odsunął ode mnie, spoglądając mi głęboko w oczy
- Troszkę boli - zmarszczyłam czoło - ale było warto - chłopak patrzył na mnie niedezorientowany, marszcząc czoło
- Co masz na myśli ?! - skrzywił się
- Wszystko wróciło! - wykrzyczałam. Harry gwałtownie wpił się w moje usta.
- Boże... Tak Cię kocham. Ale proszę Cię nie strasz mnie już - gładził moją rękę swoim dużym kciukiem - poczekaj pójdę po lekarza. - gdy odszedł ode mnie poczułam że już tęsknie za nim. Że umieram z każdą sekundą kiedy nie ma go przy mnie. Tyle nam w życiu przeszkodziło. Czemu tam na górze robią wszystko by nas rozdzielić ? Rozdzielić dwoje zakochanych ludzi. Jesteśmy niczym Romeo&Julia. Tylko nasza historia musi się skończyć dobrze. Moje rozmyślenia przerwał Harry, który wraz z lekarzem i całą gromadą pielęgniarek wkroczyli do mojej sali.
- Dzień dobry, pani Nic.. - nagle mu przerwałam
- Julii - delikatnie się uśmiechnęłam, nie mam zamiaru słyszeć już tego imienia.. Nicoll. 
- Jak się pani czuje ? - popatrzył raz na mnie, a raz na teczkę z dokumentami w której co chwile coś bazgrał
- Dobrze - wydusiłam z siebie, speszona
- To naprawdę wielki cud że pani z nami jest dziś. Musi pani zostać z nami jeszcze trochę. 
- Chyba przeżyje - na twarz starszego człowieka wkradł się uśmiech
- Jeśli będziesz miała tego chłopaka przy sobie to zapewne - spojrzałam na Harry`ego, który się zaczerwienił, wyglądał tak słodko. Mój mały mężczyzna.
- No to do zobaczenia - pomachał do mnie, po czym lekarz opuścił moją sale

~*~

Tydzień później

*SEN JULII*
- Umrę bez ciebie… - łzy spływały po jej po­liczku spo­koj­nie, swoimi wyz­naczo­nymi to­rami kiero­wały się w kąci­ki jej ust, które już nig­dy nie miały się unieść dla niego – dla sen­su jej życia. 
- Po­radzisz so­bie. 
- Umrę bez ciebie… - sta­now­cze powtórze­nie, miała nadzieje, że wzbudzi w nim choć krztę li­tości. Gdy stoi się przed wy­rokiem śmier­ci, wszys­tkie chwy­ty są doz­wo­lone, by tyl­ko ut­rzy­mać się przy życiu. 
- Ja też… - Mas­ka się zsu­wała, co­raz bar­dziej jej sil­nie za­ciśnięte za­wiasy zaczy­nały ule­gać si­le jej uczuć. Nie mógł po­wie­dzieć jej nic więcej. Wie­dział, że mu­si skończyć ten te­mat. Tyl­ko szko­da, że nie mógł jej po­wie­dzieć jak się te­raz czu­je. Umierał bez niej, ale umierał też przy niej. Mu­siał wy­jechać. Mu­siał, być żyć. Pa­radok­salne… Śmierć miała za­palić w nim życie. 
- Kładziesz się już spać? 
- Tak, położę się dziś wcześniej, a ty? 
- Też. 
 Os­tatnie kil­ka godzin mieli spędzić jak ob­cy so­bie ludzie, którzy zna­leźli się w jed­nym łóżku przez przy­padek. 
 Leżała obok niego i wie­działa, że nie chce mówić mu na­wet dob­ra­noc, nic co by ko­jarzyło się z pożeg­na­niem. Mógł od­chodzić i pięć ra­zy w ro­ku ale nig­dy mu nie po­wie żeg­naj, nig­dy nie zgodzi się na własną śmierć. 
- Kocham cię… - jej szept aż krzyczał z bólu. 
- Śpij dob­rze, miłych snów… - od­wrócił się ple­cami do niej, myśląc, że tak nie zauważy łzy w je­go oku. 
 Nie chciała zasnąć. Nie wyob­rażała so­bie te­go, że może przes­pać cho­ciażby os­tatnie se­kun­dy spędzo­ne wspólnie. Pod­dała się zmęcze­niu. Zasnęła. Jej szczęście za­padło tej no­cy w śpiączkę. Szko­da, że już nig­dy nie miało się z niej wy­budzić. 
 Obudziła się ra­no, na pościeli czuła je­go ciepło. Nie pożeg­nał się, zos­ta­wił ją. Zos­ta­wił. Nie myślała już o niczym, chciała tyl­ko za­topić się we włas­nym bólu. Śmierć byłaby te­raz dla niej naj­lep­szym roz­wiąza­niem. Od­chodziła w dal, sa­ma, bez niego, bez życia. 

Gwałtownie usiadła na łóżku cała spocona, szybko odnalazła chłopaka, który pochrapywał na krześle. Cieszy się że nie zostawił ją na noc, chociaż go niemal błagała. 
- Kocham Cię! - szepnęła pod nosem w stronę chłopaka.
Odgarnęła swoje włosy z czoła, które przez pot się przykleiły. Ciężko wypuściła powietrze. Ten sen zaprzątał jej głowę, lecz próbowała oderwać się od niego myśląc że w końcu jutro wyjdzie z tego szpitala.
 _____________________________________________________________
WITAM WITAM ! :D 
No to mamy 10 rozdział, muszę wam powiedzieć iż chcę pomału już kończyć te opowiadanie. :) 
Boże wiem że ono jest do dupy, ale je tak bardzoooo kocham ! :*
DZIĘKUJE ZA KOMENTARZE!
A co do zawieszeń większości blogów to hmm... zastanowię się czy ich nie odwiesić jak wam tak bardzo zależy :)
Piszcie na dole swoje ulubione lub które byście chcieli bym kontynuowała :) 
CZEKAM ;)
CZYTASZ=Komentujesz

5 komentarzy:

  1. OMG <3
    To jest tak profesjonalenie napisane <3
    KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to jak piszesz i jak możesz to odblokuj " Samotność nie boli prawda ? " . Rozdział świetny jak zwykle ! Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu Jezu! Jezu! ALE ZAJEBISTY!!! Przypomniała sb <3 I są w końcu razem ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże kocham tego bloga! Może to dziwne ale plakalam 2 czy 3 razy.... Nie mg w ogóle mówić bo jestem w szoku. Wrocila jej pamięć! boże. Oddech po prostu mi się zatrzymał. Hahahaha. EJ serio czegoś takiego nie czytałam. Boze to jet świetne. Przepraszam ze wcześniej nie komentowalam. Nie umialam. Caly czas czytalam. Dzisiaj zaczelam tego bloga, choć zapisalam go wczesniej, a nie zwrocilam uwagi (głupia ja ;c).. Teraz szczerze się do telefonu. Blagam szybko next. I mam nadzieje ze Liam poniesie konsekwencje. (To znaczy tak w blogu bo normalnie to kocham go i cale 1D całym sercem)...no wiec DZIĘKUJĘ!!!!! ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo i jeszcze jedno
      Ciągle się zastanawiam co napisała Tay w TYM liście?

      Usuń