sobota, 24 maja 2014

Epilog ♥ :c



Podkład do rozdziału :)




Miesiąc później...
 

~*~


Chcieli żyć, prawdziwie żyć. Dla nich oznaczało to tyl­ko jed­no - być zaw­sze obok siebie, być na słyszal­ność szep­tu. Żad­ne nie prze­widziało, że krzyk lo­su zagłuszy ich szept - ich pry­watną gra­nicę szczęścia. Nic nie miało być już ta­kie sa­mo. 
Stała sa­ma, w pus­tej sy­pial­ni, pod ok­nem. Była dziw­nie za­niepo­kojo­na. Jej miłość życia spóźniała się. Każde­go in­ne­go dnia nie zwróciłaby na to uwa­gi. Ko­ledzy, spra­wy urzędo­we, kor­ki - było ty­le us­pra­wied­li­wień, przez które się nie za­mar­twiała. Dzi­siaj, aku­rat dzi­siaj nie is­tniało na świecie ta­kie us­pra­wied­li­wienie, które mogłoby ją pow­strzy­mać przed lękiem o niego i wiel­kim niepo­kojem. 
Dźwięk przekręca­nego klucza w drzwiach po­kuł jej de­likatną skórę niczym ty­siące igieł, wbi­jających się bez­li­tośnie w każdy mi­limetr jej ciała - każdy mi­limetr wy­pełniony miłością do niego. „Wrócił, już jest, już zaw­sze będzie.” - myśli przek­rzy­kiwały się nawza­jem w jej głowie. Stała da­lej nierucho­mo przy ok­nie, tyl­ko ocza­mi śledziła ko­lej­ne krop­le deszczu ściekające po szy­bie. Czuła już je­go osobę…był blis­ko. Tak blis­ko, jak miał być, już zaw­sze. 
Niepew­nym kro­kiem wszedł do sy­pial­ni. Nie od­wróciła się, ale czuła, że jest ja­kiś nieswój, jak­by się cze­goś bał, jak­by bar­dzo mis­ternie zakłada­na mas­ka miała się za­raz zsunąć z je­go twarzy. 
- Cześć, przep­raszam za spóźnienie. - mówił os­trożnie, zbyt os­trożnie i obojętnie by te słowa nie miały ją za­boleć. - Nie będę jadł obiadu, zjadłem na mieście. 
- Cześć kocha­nie, nic się nie stało, prze­cież wiem, że coś ci pew­nie wy­padło. - ile tru­du wy­magało ją to złud­ne ak­tor­stwo…ten wy­muszo­ny uśmiech mówiący sam przez siebie: „Przy­tul mnie i po­wiedz, że nic się nie stało! Do jas­nej cho­lery, nicze­go więcej nie pragnę jak te­go, żebyś mnie te­raz po­cie­szył!” 
Nie pod­szedł do niej, nie przy­tulił, nie po­całował w czoło, mi­mo te­go, że widział jak bar­dzo zma­ga się z samą sobą, żeby nie wy­buchnąć płaczem. Czuła, że już nic nie będzie ta­kie sa­mo, nig­dy. 
Klęknął przy ma­honiowej szaf­ce i w za­myśle­niu wyj­mo­wał swo­je rzeczy. Pa­kował się. „Ma ko­goś, na pew­no ma ko­goś! Nie rań mnie…proszę…nie rań mnie…” - myśli nie da­wały jej da­lej spo­koju. Omi­jał wzro­kiem jej twarz. Co by było, gdy­by spoj­rzał jej te­raz w oczy? Czy zniósłby wi­dok tak og­romne­go bólu uk­ry­tego na krawędziach jej źre­nic? Nie mógł na nią spoj­rzeć, tak łat­wiej było odejść. Po pros­tu wstać i pójść. 
- Wy­bierasz się gdzieś? 
- Tak. 
Nie py­tała o nic więcej. Nie chciała znać praw­dy. Tak bar­dzo się jej oba­wiała. Po co znać coś co mogłoby ją za­bić? 
De­lek­to­wała się po raz os­tatni ciszą dzieloną z nim. Od te­raz nic już nie miało być wspólne, oba­wiała się, że na­wet tęskno­ta miała ich osaczać od­dziel­nie. 
Od­wróciła się całko­wicie w stronę ok­na. Sta­rała się zacho­wać zdro­wy rozsądek, chciała nie myśleć co dzieje się za jej ple­cami. Wpat­rzyła się pus­ty­mi ocza­mi w zachodzące słońce. Za­bolało. Jej słońce, oso­bis­te słońce właśnie zachodziło i już nig­dy nie miało otu­lić ciepłem jej twarzy. Czuła, że roz­pa­da się na ty­siące ka­wałeczków, a każdy ka­wałek naz­naczo­ny był je­go imieniem. Już nig­dy nie miała być całością. Nie mogła na­wet po­wie­dzieć, że bez niego może być jakąś tam częścią siebie. Je­go odejście było równe z jej uni­ces­twieniem. Była niczym bez niego. 
- Nie od­chodź. - dzi­wiła się, że zdo­była się na tak od­ważne słowa. Cze­go uważała je za od­ważne? Prze­jawiały jej słabość, tak og­romną, że aż ra­ziła. Nie miała mas­ki, nie umiała się bro­nić. Czy kto­kol­wiek umie się bro­nić przed własną śmier­cią? - Proszę, zos­tań. Miałeś być! 
- Miałem… 
- Nic się prze­cież nie zmieniło, nic! - his­te­ryczny krzyk… zaczy­nała odpływać, odpływać we włas­ne nieis­tnienie, bez niego. 
- Muszę wy­jechać, proszę zro­zum. Jut­ro ra­no mam po­ciąg. - pos­ta­nowione. Wszys­tko tak mis­ternie zap­la­nowa­ne… Jak śmiał pla­nować jej śmierć!? 
- Jut­ro… 
Mas­ka zaczęła się zsu­wać z twarzy więc udał, że wyszedł po kos­me­tyczkę do łazien­ki. Gdy usłyszał jej czuły głos, który tak pragnął by zos­tał przy niej, nie umiał się opa­nować. Chciał rzu­cić się jej w ra­miona i po­wie­dzieć, że wca­le nie mu­si cier­pieć, że zos­ta­je. Jed­nak nie mógł zos­tać. Mu­siał się opa­nować. Szedł ciem­nym ko­rytarzem mie­szka­nia i błądził wzro­kiem po ścianach, od których echo od­bi­jało się w ryt­mie wspom­nień, ich wspólnych wspom­nień. Tam po­wie­dział jej os­tatnio, że ją kocha. Aaa tam! Właśnie tam, obok koszy­ka na pa­rasol­ki po­wie­działa mu wczo­raj, że umiera jak nie ma go długo przy niej. Umierała… Czuł się jak kat, który miał za­bić własną miłość. Kat, ska­zany na dożywot­nie ka­tusze z włas­nym su­mieniem. Te­raz, miało zacząć się je­go praw­dzi­we życie, op­le­cione bólem, tęsknotą i nadzieją, która już te­raz stała się bar­dziej niereal­na niż oso­ba, która stała za ścianą. Kończył się pa­kować. Koszu­le, spod­nie, wspólne zdjęcie, na to też zna­lazło się miej­sce w gra­nato­wej wa­liz­ce. Jed­nak on pa­kował in­ne rzeczy. Sta­rał się spa­kować ta­kie rzeczy, które miały mu już od jut­ra zastępo­wać po­wiet­rze. Wziął ze sobą jej uśmiech, por­ce­lanową cerę, jedwabiste brązowe włosy, cze­kola­dowe oczy… Tak wiele rzeczy, chwil, myśli, chciał spa­kować i zab­rać je na zaw­sze ze sobą. Wrócił do sy­pial­ni. 
- Umrę bez ciebie… - łzy spływały po jej po­liczku spo­koj­nie, swoimi wyz­naczo­nymi to­rami kiero­wały się w kąci­ki jej ust, które już nig­dy nie miały się unieść dla niego – dla sen­su jej życia. 
- Po­radzisz so­bie. 
- Umrę bez ciebie… - sta­now­cze powtórze­nie, miała nadzieje, że wzbudzi w nim choć krztę li­tości. Gdy stoi się przed wy­rokiem śmier­ci, wszys­tkie chwy­ty są doz­wo­lone, by tyl­ko ut­rzy­mać się przy życiu. 
- Ja też… - Mas­ka się zsu­wała, co­raz bar­dziej jej sil­nie za­ciśnięte za­wiasy zaczy­nały ule­gać si­le jej uczuć. Nie mógł po­wie­dzieć jej nic więcej. Wie­dział, że mu­si skończyć ten te­mat. Tyl­ko szko­da, że nie mógł jej po­wie­dzieć jak się te­raz czu­je. Umierał bez niej, ale umierał też przy niej. Mu­siał wy­jechać. Mu­siał, być żyć. Pa­radok­salne… Śmierć miała za­palić w nim życie. 
- Kładziesz się już spać? 
- Tak, położę się dziś wcześniej, a ty? 
- Też. 
Os­tatnie kil­ka godzin mieli spędzić jak ob­cy so­bie ludzie, którzy zna­leźli się w jed­nym łóżku przez przy­padek. 
Leżała obok niego i wie­działa, że nie chce mówić mu na­wet dob­ra­noc, nic co by ko­jarzyło się z pożeg­na­niem. Mógł od­chodzić i pięć ra­zy w ro­ku ale nig­dy mu nie po­wie żeg­naj, nig­dy nie zgodzi się na własną śmierć. 
- Kocham cię… - jej szept aż krzyczał z bólu. 
- Śpij dob­rze, miłych snów… - od­wrócił się ple­cami do niej, myśląc, że tak nie zauważy łzy w je­go oku. 
Nie chciała zasnąć. Nie wyob­rażała so­bie te­go, że może przes­pać cho­ciażby os­tatnie se­kun­dy spędzo­ne wspólnie. Pod­dała się zmęcze­niu. Zasnęła. Jej szczęście za­padło tej no­cy w śpiączkę. Szko­da, że już nig­dy nie miało się z niej wy­budzić. 
Obudziła się ra­no, na pościeli czuła je­go ciepło. Nie pożeg­nał się, zos­ta­wił ją. Zos­ta­wił. Nie myślała już o niczym, chciała tyl­ko za­topić się we włas­nym bólu. Śmierć byłaby te­raz dla niej naj­lep­szym roz­wiąza­niem. Od­chodziła w dal, sa­ma, bez niego, bez życia. 
On sie­dział już w przedziale po­ciągu. Nie pot­ra­fił so­bie na­wet przy­pom­nieć gdzie i po co jedzie. Liczyło się tyl­ko to, że zos­ta­wił ją jak ja­kiś szcze­niak. Jak ciężko było mu z tym, że jej już nig­dy nie zo­baczy, że jej fo­tog­ra­fia będzie dla niego cen­niej­sza niż ja­kakol­wiek re­lik­wia. 
W końcu wstała, stoczyła się obo­lała z łóżka, dos­trze­gając mała kar­teczkę na sto­liku noc­nym pod ok­nem. Z jed­nej stro­ny cieka­wość ją zżerała, z dru­giej tak bar­dzo się bała. Wzięła do roz­trzęsionej ręki ka­wałek pa­pieru. 




„Nie chciałem cię budzić, może już os­tatni raz da­ne ci było spać tak błogim snem. A przy­naj­mniej snem, który śniłaś os­tatni raz dla mnie. Mu­siałem odejść. Widzisz… zaciągłem się do wojska… Dowiedziałem się ja­kieś dwa ty­god­nie te­mu że mam szkolenie i misje. Niestety są to misje samobójcze, nikt nie wraca z nich już. Gdy­bym zos­tał… Nie mam gdyby.. zat­ra­cam się we włas­nej słabości, ty jesteś moją słabością. Mu­siałem odejść. Każdy mu­si um­rzeć, ja muszę te­raz. Ale proszę, ty nie umieraj.
W moim piek­le nie będzie miej­sca na two­je niebo. 
Na zaw­sze twój… 
P.S 
Kocham – więcej grzechów nie pa­miętam. 
Przep­raszam.
Harry Styles 
Data śmierci: 10.03.2012r."


- Kiedy miałeś mi zamiar powiedzieć ?! - wrzasnęła na całe mieszkanie, targając kawałek papieru na małe kawałeczki. Gdy uspokoił się trochę pozbierała wszystko i otworzyła oko. 
- Kocham Cię, nigdy o tobie nie zapomnę. Żegnaj... - wypuściła małe kawałeczki na silny wiatr, a każdy z nich obrała inny kierunek


~*~

Straciłam już wszystkie bliskie mi osoby, czemu? Czemu ja ?! 
Postanowiłam wyjechać jeszcze tego samego dnia. Za dużo wspomnień. Za dużo najgorszych w moim życiu wspomnień. Obrałam kurs Argentyna. Nigdy tam nie byłam, a co najważniejsze nikt mnie tam nie zna. Zacznę nowe życie. Nowe życie z wielką dziurą w sercu. Nie będę nic planować na przód bo skąd mam wiedzieć że za chwilę nie będę szczęśliwa gdzieś tam na górze...
Przeszłam przez bramkę odpraw i z utęsknieniem spojrzałam na rozciągającą się panoramę Paryża. Znowu uciekam.








_________________________________________________________________


No to mamy koniec " Come to me! ", mam nadzieje że nie jest to "tandetna" końcówka.
Bardzo się starałam i was pokochałam. Chciałam wam podziękować za wszystkie komentarze, wyświetlenia. Słowa, które tak mnie motywowały ♥


Jedno wielkie: DZIĘKUJE! Bez was by mnie tu nie było.



A co do 3 sezonu...  To nie wiem. 
Piszecie że to ode mnie zależy. ALE TO NIEPRAWDA !
Tu tylko od was zależy, tylko dzięki wam tu jestem. 
Jeśli znajdą się chętne osoby (chociaż 10) 
to tak! Stworze 3 sez0n.

Jeśli chcecie 3 sezon, to piszcie w komentarzach propozycje :)

Najlepszy wybiorę i będzie prezentować dalszą część przygód Julii i Harre`go. :)

NO TO DO ZOBACZENIA? 


12 komentarzy:

  1. O nie już końec . Chce nastepny !! I nastepny!! Tak do 11200 sezonów!! Piekne , cudowne , tragiczne , smutne , zakończenie ;') Tak nie powinno być . Oni są dla siebie stwożeni jak słonice i księżyc tak dalecy i odmienni ale potrzebni . Bez siebie będą umierać . Umierać bo wracając do wspomnień będą widzieli tylko swoją drugą połówke . Harry oj ten Harry nie może bez niej życi ale też przy niej ona go zabija ... Zabiją go myśl że może być inaczej że mogło to się inaczej skończyć ... Skończyło się tak że oboje tracą szczeście . Mieli pasje którą była ich miłość !! Miłość niebezpieczna , przeklęta , ale potrzebna i piękna . Skazał się na śmierci . Śmierci dla której jest ratunek . A tym ratunkiem jest ona . To to jak uczenie się oddychac . Musisz zaciągnąć się powietrzem by przeżyci . Są swoim powietzem , ale jedno z nich nadal nie może nabrać powietrza. Rozumiesz pawda ??? Chcę poznać dalszy ciąg <3 Prosze stwórz nastepny sezon . Postaram się zawsze być :**** <333 Przepraszam za spam i błędy . Zapraszam do mnie :*** <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jacie!
      Nie spodziewałam się tego, boże świetnie to napisałaś :)
      Dziękuje Ci że nadal chcesz te wypociny.
      Dziękuje że jesteś! ♥

      Usuń
    2. Nie chciałam się z bytnio rozpisywać i napisałam w skrócie . Dziękuje Ci że nie zrezygnowałaś :** Warto było . Taki talet , tak opisywać , tak tworzyć . To poezja . Tak jak ptaki unoszące sie na niebie . Grają własną muzyke .Tak jak słońce świeci a noc przeaża . To wszystko z sobą wspólgra . Połaczając element dla których innym uciekaja można stworzyć coś niesamowitego . Tak piszesz. Delikatnie i zdreszczem . Emocjonalnie . Rozumiesz co mam na myśli . Nie warto z tego rezygnować a ja zawsze będe :** Póki moge <3 ♥♥♥

      Usuń
  2. NAPISZ 3 SEZON!! HARRY MA ŻYĆ!!!! I ONI MAJĄ BYĆ RAZEM!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo bym chciała, żebyś nadal pisała tutaj dla nas. Opowiadanie jest świetne. Uwielbiam gdy mogę poczuć te wszystkie emocje, które nam przekazujesz i za to ci dziękuję ! ;*
    Co do epilogu. Jest cudny, chociaż myślałam, że nie tak to się zakończy. Myślałam, że będą razem, przecież zostali sami, tylko oni ze swoją miłością. Może i ich niszczy, ale też podtrzymuje przy życiu. Dużo już przeżyli, niejedną śmierć i myślę, że przez tą rozłąkę też przejdą. Jak to się mówi: miłość zwycięża wszystko.
    Czekam na wiadomość o nowym sezonie ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam się, że tak mnie to wciągnie, a jednak ;D
    Świetna końcówka *.*
    Twórz ten 3 sezon już, bo piszesz świetnie i nie zaprzeczaj.
    Twoja wredota ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nienawidze Cie przez Ciebie placze bo po pierwsze i najwazniejsze : koniec sezonu po drugie : Harry skazal sie na smierc po trzecie : pierwsze i drugie argumenty sa takie prawdziwe. Jesli dobrze pamietam a pamietam doskonale byl to jej sen z ktoregos rozdzialu sezonu pierwszego ale bez tego listu. Nie wiem czemu ale jak przeczytalam caly rozdzial i notatke taki pomysl przyszedl mi do glowy (opisze jakby byl w rozdziale). "W Argentynie mieszkam juz rok 4 miesiace i 14 dni. Zapoznalam sie z sasiadka Aria. Wlasnie z nia jestem na zakupach w centrum handlowym. Stwierdzilysmy ze pojdziemy na kawe i ciastko. Podeszlysmy do najblizszej kawiarni i zlozylysmy zamuwienie. Aria zamuwila cappucino i sernik a ja latte oraz karpatke.
    - Opowiesz mi twoja historie? - zapytala Ar.
    - Przeciez slyszalas ja kilkanascie razy. - odpowiedzialam.
    - Proooszee - zrobila minke szczeniaczka przeciagajac samogloski.
    - Nie........ Okey -poddalam sie i zaczelam od smierci Toma az do Harry'ego - Zostawil mnie, umarl zebym mogla sama zyc. Tak jak ja umarlam zeby zyl. Czasami zastanawiam sie czy to byl jakis dlug. Dlug zycia i smierci. Jedno umiera by zylo drugie. A on go splacil chociaz nie chcialam. - skonczylam moja historie zycia.
    Poczulam jak lza chciala sie wydostac z mojego oka, ale nie pozwolilam jej. Aria natomiast plakala. Zawsze plakala gdy jej opowiadam ta historie. Historie ktora chce wymazac z pamieci. Historie ktora odebrala mi najblizsze osoby. Najpierw Tom potem Amelka z Tay pozniej Derek a jeszcze pozniej Stev a rok 4 miesiace i 14 dni temu Harry. Teraz boje sie ze Aria umrze bo jest mi bliska.
    - Nie boj sie nie wybieram sie jeszcze z tego swiata. - powiedziala jakby czytajac mi w myslach.
    Wrocialysmy do domu i kazda poszla do swojego mieszkania. Mialysmy drzwi na przeciwko siebie. Weszlam do mieszkania i czulam ze bylo inaczej. Nagle swiatlo sie zapalilo i ujrzalam postac. Nie byle jaka postac. To byla postac osoby. Osoby ktora umarla z mojego powodu.
    - Julii - zaczal nie pewnie.
    - To nie mozliwe. - szeplam - To nie mozliwe. - powiedzialam glosniej. - TO NIE MOZLIWE. - wrzaslam.
    Do mojego mieszkania przyszla Aria. Kiedy zauwazyla go zdebiala. Wiedziala jak wyglada bo pokazalam jej zdjecie JEGO.
    - Julii, przepraszam. - powiedzial - Zaraz znikne z twojego zycia na zawsze, ale musialem Cie zobaczyc ostatni raz kiedy nie spisz. Tak jak widzialem kiedy spisz.
    - Jak to mozliwe, przeciez sam napisales to " mam szkolenie i misje. Niestety są to misje samobójcze, nikt nie wraca z nich już. "- zacytowalam.
    - Odwolali. Kiedy wrocilem do domu nie znalazlem ani Ciebie ani twoich rzeczy. - powiedzial dosc spokojnie.
    - A jak mnie znalazles? - musialam zapytac.
    - Szukalem mieszkan nie dawno kupionych i szukalem twojego nazwiska. - odpowiedzial
    - Julii to On. On z twojej historii? - zapytala Aria
    - Tak. To Harry. Harry Styles."
    Wiem, wiem nie umiem pisac opowiadan ale moze Ci sie przyda. Taka inspiracja a jak nie to trudno. To tylko moja wyobraznia. A i zyby nie bylo zadnych nie porozumien. CHCE 3 SEZON "Kochanie Masz Do Wyboru Zycie Albo Ja" ( tak powinno sie pisac chyba ). Pozdrawiam i zycze weny - Zuzia @Zuzupec PS Kocham Cie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG! Tylko tyle umie z siebie wydusić gdy widzę co napisałaś.
      Bardzo mi się podoba i gdyby nie to że mam już pomysł :c
      To bym na 100 % wzięła.
      Jezuu DZIĘKUJE!
      WOW. CO za przeżycie ! :)
      ♥ KOCHAM. RORY♥

      Usuń
  6. Aawwww!! Ja chcę trzeci sezon. Skoro masz już pomysł, to nie będę nic pisać. Ale chcę żebyś wiedziała, że będę go czytać zawzięcie. W sensie number trzy. I wiedz, że będę z Tobą!
    Buźki =*

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże. Nie. Nie. Nie.
    Ale...oni nie.
    Oni.muszą być razem.
    3 sezon musi być.
    Jesteś świetna i świetnie piszesz.
    Boże
    ..rycze
    Dlaczego?
    W 3 sezonie muszą być razem..tylko żeby nie poszło tak łatwo. Ze no wiesz pojawia się i wybacza mu i wg. To ma być walka o wszystko.
    Dziękuje ze napisalas te 2 sezony. :)
    Jesteś wielka. Dzięki ;* <3

    OdpowiedzUsuń